środa, 24 kwietnia 2013

współczesna lobotomia

Lobotomia przedczołowa- zabieg neurochirurgiczny polegający na przecięciu włókien nerwowych łączących czołowe płaty mózgowe ze strukturami międzymózgowia (najczęściej podwzgórzem lub wzgórzem), obecnie bardzo rzadko stosowany. Dawniej jedna z metod leczenia chorych na schizofrenię lub inne poważne zaburzenia psychiczne. Celem była redukcja procesów emocjonalnych, które zwykle towarzyszą procesom poznawczym – myślom i wspomnieniom (a więc i myślom natrętnym lub halucynacjom). Stosowano ją w czasie, gdy nie były jeszcze dostępne skuteczne leki przeciwpsychotyczne. Jednym z poważniejszych skutków ubocznych lobotomii przedczołowej jest utrata przez pacjenta poczucia "ciągłości własnego ja", świadomości, że jest tą samą osobą, którą był wczoraj i będzie jutro.
Ponieważ lobotomia nie zawsze okazuje się skuteczna, do tego jest nieodwracalna i prawie zawsze powoduje niekorzystne zmiany w psychice oraz zachowaniu pacjenta, w wielu krajach – m.in. w Polsce, gdzie jest zabroniona – obecnie w ogóle się jej nie stosuje.
Współczes lobotomią można nazwać telewizję. Miliony Polek i Polaków codziennie rozpoczyna i kończy dzień spotkaniem z TV. Siadając dosłownie na 5 minut ulubionego serialu kończy się na obejrzeniu całego pasma bzdur jakie serwuje nam obecnie tv. Nie jest istotne jaka to stacja, czy reklamy lecą 5 minut czy 50, czy grają coś po raz 150. Dla zwykłego zjadacza chleba nie ma to większego znaczenia, ponieważ i tak będzie narzekał że są reklamy ale nie wyłączy odbiornika.
Dlaczego ?
Wpatrzeni w migający ekran, który wyświetla puste i bez wyrazu obrazy, zapominają o całym świecie nie interesując się tym co dzieje się po za tym 32 calowym płaskim "cudem techniki". Przeciętny Kowalski   cieszy się że padnie nazwa jakiego amerykańskiego miasta w którym doszło do napadu i rano przy goleniu do znudzenia będzie powtarzać jak poprawnie wymówić "Los Angeles" - wtedy może się w pracy pochwalić że światowy człowiek jest i w "los andżeles" napadli na bank o nazwie której nie pamiętam. Na świecie codziennie dzieje się coś ciekawego, w Polsce również, ale telewizje nie pokażą tego co jest najistotniejsze ale to na co pozwoli polityka. Pustka która ma otępić naród- bo głupi naród łatwiej prowadzić
Są w naszym kraju rodziny które nie rozmawiają ze sobą, chyba że co jakieś kilka godzin ktoś rzuci komentarz na temat obecnie oglądanej opery mydlanej. Tysiące kobiet zatraca się w maratonie seriali, wiedząc kto z kim, znając imiona wszystkich bohaterów lepiej niż swoich sąsiadów. Łatwy, nie męczący sposób spędzania wolnego czasu. Własne zdanie nie jest mile widziane, to zawsze rodzi sprzeciw. To co powiedzą w telewizji śniadaniowej z rana, powtórzą jeszcze z 5 razy dla utrwalenia i to jest właśnie to Twoje "własne zdanie"
Ja widze bardzo dużo podobieństw między współczesną telewizją a zabronioną lobotomią. 
 utrata przez pacjenta poczucia "ciągłości własnego ja"
Nie interesuje mnie poznanie kultury obcego kraju, czy nawet swojego najważniejsze jest to że matka-morderczyni zmieniła kolor włosów. Brak zainteresowań własnych po za jednym- bezmyślnym wpatrywaniem się w głośny, kolorowy ekranik...





 

poniedziałek, 25 marca 2013

Kłopoty

Z D. coraz gorzej nam się układa. Nie potrafimy ze sobą rozmawiać. Nie wiem co będzie dalej, coś już się wypaliło między nami... Może to jest ten czas kiedy wchodzimy na nowy lvl naszego związku, kiedy stajemy się dojrzali i nie tylko seks się liczy. Seks jest niesamowity ale przez brak porozumienia i wspólnych tematów do rozmów często się kłócimy. To bardzo źle wpływa na nasze nastroje. Niestety. Kocham tego faceta jak nikogo innego, ale czasami go nie rozumiem. Zerwanie jest dla mnie tak bardzo absurdalne. Musimy próbować na nowo ze sobą rozmawiać, co jest bardzo trudnym zadaniem.

Przeszłość postanowiła dać o sobie znać. Coraz częściej spotykam ludzi o których wolałabym zapomnieć.  Dlaczego postanowili oni akurat teraz wrócić do mojej miejscowości. Kilka lat temu byłam zupełnie inna, ludzi których wtedy poznałam znali mnie z innej strony. Ja ich nie chcę pamiętać. Moja przeszłość jest przepełniona czystym złem, ciągłym płaczem. A Ci ludzi mi ją bardzo przypominają. Cieszę się że wyglądam teraz zupełnie nie do poznania- dużo osób wgl mnie nie kojarzy. Ale ja ich rozpoznaje i to też trochę boli.

Ponoszę konsekwencje wyboru tych którzy mnie na ten świat sprowadzili. Nie znałam tych ludzi zbyt dobrze ale teraz muszę się tłumaczyć, spowiadać z tego co oni zrobili. Jeżeli coś pozytywnego się nie wydarzy w ciągu kilku dni to choroba znów może dać znać o sobie. Mam dość. Ale to jeszcze nie ta chwila, póki co trzymam się jakoś. Chciałabym być zdrowa, normalna.

piątek, 15 marca 2013

Ślub?!

Coraz więcej znajomych par będących już po ślubie albo w trakcie przygotowań pyta się nas kiedy my weźmiemy ślub. Wychodzą z założenia za skoro oni podjęli taka decyzje no to wszyscy się rzucają do ołtarza  urzędu stanu cywilnego. Ale tak nie jest. Ja jestem w szoku bo jak można brać ślub po 1 roku znajomości ! Abstrakcja! Ale przecież tak trzeba jak się ludzie kochają itp... Ble...
Jeżeli wyrażam mega zdziwienie i niedowierzanie na wiadomość o ślubie po roku znajomości to nie znajduje zrozumienia. Jeżeli po 4,5 roku związku mowie ze nie jestem gotowa na ślub i inne takie pierdoły no to również takie pary mnie nie rozumieją 
Po co tak się spinać? Jestem ciekawa co ślub zmienia w związku...

poniedziałek, 25 lutego 2013

Warunki ;)

Studiuję na politechnice, jeżeli nie zdasz jakiegoś przedmiotu to przechodzisz na warunku- tracisz ECTS1 i 250 zł za jeden przedmiot. Jeden chłopak ode mnie z roku zapłacił 1250 (!) zł za niezaliczenie takich przedmiotów jak przysposobienie akademickie, wf, i jakieś tam humanistycznie nikomu nie potrzebne przedmioty ;P Stwierdzam krótko że porażka :)

wtorek, 19 lutego 2013

No to przegięłam

No dobra wiem że przesadziłam ostatnio, w sumie to wczoraj. Dużo za dużo. Jakiś czas temu mówiłam sobie i innym że tylko trochę, jakość a nie ilość się liczy. Dziś mogę powiedzieć że jakość i ilość osiągnęła zenitu. Każdą sytuację w której do tego dochodzi zawsze czymś usprawiedliwiam coś jest mi potrzebne i przy okazji coś innego też się przyda plus... Zawsze to samo. Powoli mam dość a jednak dziś znów wychodzę i będzie to samo. Dobrze czy źle ? Nie wiem. Nie chcę znać odpowiedzi. Zdaję sobie pytania na które jednak znam odpowiedź ale nie przyjmuję jej do wiadomości. Głupie trochę.
D. chciałby mnie posłać do psychologa. Nie przepadam za psychologami, nie ufam tym kretynom którzy myślą że naczytali się jakiś książek, pościągali na studiach z Internetu i wszystko wiedzą. Gówno wiedzą.
to tyle na dziś, idę znów to samo.

sobota, 16 lutego 2013

Uzależniona- 0,001 pierwszego kroku...

Uzależnienia ? Hmm... wg Wikipedii
Uzależnienie – nabyta silna potrzeba wykonywania jakiejś czynności lub zażywania jakiejś substancji. [...] Dlatego współczesna psychologia traktuje pojęcie uzależnienia szeroko i zakłada, że obejmuje ono także (...) inne wypadki, kiedy ludzie czują się zmuszeni angażować się w ryzykowne, "wymykające się spod kontroli" zachowania (...)
większość czasu myślałam że jestem podatna na uzależnienie od alkoholu/narkotyków/nikotyny i dlatego  jak ognia unikam tych rzeczy, a jeżeli zdarzy się to tylko i wyłącznie z rozsądkiem. Wiem jakie byłyby konsekwencje jak bym piła/paliła/brała np. jak bym była smutna (na pocieszenie), zadowolona (na podkręcenie nastroju) itp. Murowane dno, taka rodzinna tradycja. Babka i jedna i druga zaglądały do kieliszka/szklanki jak miały zły humor, a że życie nie rozpieszczało (a kogo do cholery rozpieszcza?!) no to robiły to bardzo często. Jednej z nich córka, moja matka, wpadła bardzo młodo, nie radziła sobie z życiem, chciała bawić się.
Tylko czemu nie zrobiła skrobanki...? a no temu że ponoć jakiś "mądry" inaczej idiota ją odwiódł od tego pomysłu. Tak to jest właśnie, nie dojrzali ludzie, bez mózgu, zabezpieczenia finansowego  mieszkaniowego i antykoncepcyjnego, robią dzieci skazując je na marne dzieciństwo i beznadziejny start w dorosłość.
Topiła smutki tak jak to robiła jej matka. Ja się tego bałam jak ognia. Nie chciałam być na dnie, chodź bywały takie momenty że zastanawiałam się czy by nie wypić na lepszy humor. Nigdy tego nie zrobiłam. Jeżeli miałam gorszy dzień nie szłam na żadne imprezy, nie piłam.
Idealnie prawda? Rodzina uzależnionych od alkoholu kretynów, jedyna taka ja mądra.
Ha! Cóż za błędne twierdzenie.... Czasem się śmieję że jestem uzależniona od seksu, ale to nie to, seks, powietrze, jedzenie są potrzebne do normalnego funkcjonowania.
Wiadomo że pierwszym krokiem do leczenia jest przyznanie się do swojego uzależniania. Ale ja jeszcze nie jestem gotowa. Powiem tylko tyle że mam uzależnienie które może zniszczyć mi życie prawie tak jak alkohol. Albo i gorzej. Tacy jak ja są gorzej postrzegani przez społeczeństwo. Przecież nic takiego nie robię w sumie, ale alkoholik jest chory, nie ważne czy bije dzieci, jest chory a tacy jak ja to dno.

środa, 13 lutego 2013

Zmiany


Faktycznie trochę się pozmieniało od ostatniego wpisu. Dostałam się na studia, Informatyka na polibudzie. Nie mieszkam z D. tylko w akademiku. Nie mam dziecka, nie zaręczyłam się, nuda.
W akademiku trafiła mi się fantastyczna współlokatorka S. (musiałam bo to czyta ;)), niestety ale tylko jedna bo druga jest beznadziejna. Relację z brudaską K. są na inny dość długi wpis ;) Na czym to ja, ahh akademik :), poznałam bardzo dużo sympatycznych bardziej lub mniej ludzi, czasami jest trudno ale więcej jest tych dobrych momentów.
Studia, szczególnie teraz są męczące, ale jakoś powoli przy wsparciu dobrych ludzi idzie powoli, opornie czasem ale do przodu. Od sierpnia między mną a D. wydarzyło się bardzo dużo ale jakoś to się póki co trzyma, zobaczymy do dalej.

23 Styczeń 2013 o 18:17